• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Wielka Brytania > Anglia > Domostwa > Kumbria, Czarcie Uroczysko > Salon wróżbiarski
Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-27-2025, 11:17

Salon
Nieduża komnata do której prowadzą drzwi na końcu głównego korytarza na parterze Czarciego Uroczyska. Nierzadko zamknięte na klucz, tak na wszelki wypadek, gdyż tu kryje się wiele sekretów. Tajemnic przyszłości, jakie odkrywają panny Trelawney przed pragnącymi rady czarodziejami i czarownicami, oczywiście za odpowiednią opłatą - lub inną przysługą. Służy obecnie Violet także za gabinet. Jest to pomieszczenie niezwykle podobne do salonu; podłogę wyłożono dębowym drewnem, ściany pokrywają eleganckie tapety w ciemnych, stonowanych barwach z motywem roślinnym, zdobione meble zaś wykonano z hebanu - są jednymi z najcenniejszych rzeczy jakie posiada Violet. Jedną ze ścian całkowicie przysłaniają regału pełne ksiąg i pergaminów, na środku zaś stoi okrągły stolik, a na nim zwykle znajduje się kryształowa kula. Przy nim dwa lub trzy krzesła, w zależności od potrzeb. Oko przyciąga również duże lustro w złotej ramię, a tak naprawdę to lustro weneckie. W tajemnicy trzymanych jest kilka tajemnych przejść i schowków, które zna wyłącznie właścicielka - niegdyś służyły do tworzenia właściwej atmosfery. Okna zazwyczaj ukryte są za ciężkimi zasłonami, a źródłem światła jest blask świec lewitujących pod zaczarowanym sufitem - zawsze przypomina on nocne niebo upstrzone konstelacjami gwiazd, jakie obecnie można dostrzec nad Kumbrią.
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Violet Macnair
Czarodzieje
Feelings are just visitors. Let them come and go.
Wiek
21
Zawód
wróżbitka
Genetyka
Czystość krwi
jasnowidz
czysta
Sakiewka
Stan cywilny
stabilna
panna
Uroki
Czarna Magia
0
5
OPCM
Transmutacja
0
10
Magia Lecznicza
Eliksiry
0
19
Siła
Wyt.
Szybkość
5
5
10
Brak karty postaci
10-27-2025, 12:53
1 marca '62

Przyglądała się własnemu odbiciu w lustrze weneckim, myśląc o tym, że nie korzystała z jego możliwości od śmierci matki; wydawałoby się, że od tego czasu w jej usługach więcej jest uczciwości i prawdy, lecz wyłącznie dlatego, że brakowało jej zaufanej osoby, która pomogłaby w utkaniu wiarygodnej intrygi. Nie chciała popełnić nawet najmniejszego błędu, który mógłby nadszarpnąć zaufanie do niej, jako wróżbity, wpłynąć na reputację jasnowidza. Wszystko było po stokroć trudniejsze, bo jej kliencie rzadko życzyli sobie usłyszeć prawdę.
W ostatniej chwili zdecydowała się zebrać burzę fal do tyłu i spiąć je nad karkiem srebrną szpilą, usłyszała bowiem pukanie. Licho zahukała cicho, obwieszczając przybycie gościa. Violet wygładziła jeszcze materiał ciemnej sukienki z mocno ściśniętym gorsetem, podkreślającym wąską talię, oraz materiałami z fioletowej koronki, po czym nieśpiesznym krokiem przemierzyła główny korytarz, aby wpuścić do środku starszą czarownicę, która napisała do niej przed kilkoma dniami. Razem z nią wpadło do środka kilka ostatnich tej zimy płatków śniegu i chłodny wiatr. Czarny kot czmychnął z korytarza do kuchni, wystraszony zimnem. Panna Trelawney przywitała ją uprzejmie i gestem zaprosiła do salonu wróżbiarskiego na końcu korytarza, choć nie musiała wskazywać drogi; pani Belby odwiedzała ją już nie pierwszy raz. Tak jak zwykle miała na sobie swój ulubiony płaszcz o barwie wściekłej pomarańczy z futrzanym kołnierzem, a w rękach ściskała torebkę z krokodylej skóry.
Chwilę później zajmowała już miejsce przy stoliku, lecz brakowało na niej kryształowej kuli; tę Violet przestawiła na pustą półkę regału, kłębiły się w niej jedynie szare mgły, czekające na wzrok wróżbitki. Tego wieczoru jednak, gdy nad ich głowami błyszczała jasno gwiazda Syriusza, potrzebowały konkretnych odpowiedzi. Violet przygotowała więc talię kart tarota. Pani Belby czekała cierpliwie, w milczeniu sącząc mocną herbatę, którą zaproponowała jej wróżbitka. Obserwowała każdy ruch panny Trelawney - rozpalającej kadzidło, aby dym oczyścił atmosferę wokół nich ze złej energii. Mocny zapach ziół przesycił powietrze. Dziewczyna rozpaliła kilka świec, zanim zajęła miejsce naprzeciw pani Belby.
- Proszę pomyśleć o pytaniu, pamiętając, że nic nie jest czarne albo białe - przypomniała jej cichym, niemal sennym tonem, z premedytacją lekko przeciągając samogłoski; nieśpiesznie tasowała karty, dając pani Belby czas, aby rozważnie sformułowała pytanie.
Czarownica wydawała się zawstydzona i spięta. Violet dostrzegała to w jej oczach, unikających kontaktu z jej własnym spojrzeniem, ustach ściągniętych w wąską kreskę, co pogłębiało małe zmarszczki wokół nich; obracała w dłoniach filiżankę, jakby to mogło wpłynąć na ułożenie fusów w pomyślną wróżbę.
- Chciałabym wiedzieć, czy... Mam podejrzenia, że... - zaczęła pani Belby, nie wiedząc wciąż jak precyzyjnie zadać pytanie; nie siedziała tu pierwszy raz, często zasięgała rady wróżbity, dziś jednak wydawała się wyjątkowo niepewna. Zrobiła krótką pauzę i wypiła herbaty, zanim kontynuowała. - ... że mój mąż może być zainteresowany inną kobietą. Pracują razem. Ona jest starą panną i ogląda się za cudzymi mężami - wyrzuciła z siebie w końcu, a pomiędzy każdą głoską Violet wyczuwała coraz wyraźniej gorycz i rozczarowanie. - Brzydką starą panną - podkreśliła dla jasności, dumnie unosząc brodę.
Młodą wróżbitkę kusiło, aby spytać - Dlaczego więc panią to martwi, jeśli jest brzydka? Czy mąż to turpista? Straciłaby jednak klientkę. Nie traciła powagi, gdy uniosła talię, aby zacząć rozkładać karty. Poprosiła jedynie panią Belby o precyzyjnie sformułowane pytanie, dotyczące jej samej. A po chwili rozłożyła karty na stole.
Piątka kielichów. Dwójka mieczy. Siódemka mieczy. Królowa mieczy. Wieża.
Violet zacmokała cicho, zaniepokojona, a pani Belby poruszyła się na krześle niespokojnie i pochyliła nad stołem, nerwowo wyczekując wyjaśnień. Spoglądała to na rozłożone karty, to na Violet, która ociągała się z udzieleniem odpowiedzi.
- I co?! I co panna widzi?! - podpytywała niespokojnie.
Palec panny Trelawney dotknął karty Piątka Kielichów.
- Czuje pani, że coś się skończyło, prawda? Mąż nie przynosi już kwiatów, od dawna nie zaprosił pani na kolację? - zastanawiała się, wodząc palcem po krawędzi karty. - Widzę w pani żal. A dwójka mieczy... A on się wypiera. Udaje, że wszystko jest w porządku. Zamyka oczy na pani żal.
- OTÓŻ TAK! Pytam go i pytam, czy wciąż mnie kocha? Codziennie o to pytam! I co? I NIC! Przypominam jak lubię goździki, a on na urodziny dał mi tulipany - żachnęła się pani Belby, powoli otwierając się przed Violet, słuchającą jej uważnie i chłonącą każdą informację, którą mogłaby wykorzystać do właściwej interpretacji.
- Siódemka mieczy mówi jasno. To karta oszustwa i działania sytuacji. Sugeruje, że można być pani manipulowana, że ktoś nie mówi pani wszystkiego, ale... Niekoniecznie symbolizuje to romans, pani Belby. To również nieczyste interesy, złe układy... - mówiła wróżbitka, nie zamierzając udzielić czarownicy zbyt bezpośredniej odpowiedzi - na wypadek, gdyby pan Belby wcale nie miał romansu. Palcem wskazującym dotknęła karty Królowa mieczy. - Ma pani wiele za sobą. Musi pani stawić czoła prawdzie, ale... Kierować się faktami, a nie emocjami. Niech pani obserwuje. Zbiera dowody. A później skonfrontuje męża z prawdą. Wieża symbolizuje moment, gdy prawda wychodzi na jaw. A prawda, nawet jeśli bolesna, przyniesie oczyszczenie. Złudzenia runą. Wieża nie karze, a uwalnia od iluzji. - podsumowała Violet, wzdychając przy tym lekko ze szczerym współczuciem; naprawdę widziała w tych kartach wyraźną sugestię, że pan Belby miał coś na sumieniu. I współczuła jego żonie. Była dobrą, poczciwą kobietą. Wydawała się troskliwą matką, dobrą gospodynią domową, wiele dawała od siebie - a takie kobiety często zbyt mocno zatracały w związku małżeńskim siebie, a mężczyźni nie potrafili tego docenić. I szukali rozrywki gdzie indziej. Pani Belby nie była pierwszą w tym salonie, którą to spotkało.
Po policzkach, jakie naznaczył już upływ czasu, popłynęły gęsto łzy, a pani Belby wysmarkała głośno nos w chusteczkę. Violet podała jej kolejną i gestem delikatnie poprosiła o podanie filiżanki, gdy zauważyła, że jest już pusta. Punktem odniesienia zawsze było ucho naczynia. Westchnęła znów lekko, bo fusy potwierdziły wszystko, co już dostrzegła.
- Półksiężyc. Widzę tu wiele sekretów, ale tak jak już powiedziałam... Wieża przyniesie przełom. Musi mieć pani oczy szeroko otwarte i nie odsuwać się od prawdy - wyrzekła ze szczerym współczuciem.
Sama nie wiedziała co byłoby gorsze. Romans, czy nieczyste interesy, które mogłyby zaszkodzić całej rodzinie - ale o to wolała już nie pytać. Pani Belby dość już dziś usłyszała. Czarcie Uroczysko opuściła zapłakana, wcześniej wręczywszy Violet kilka złotych monet w ramach zapłaty.

| zt
    Odpowiedz
  • Odpowiedz na posta
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 14:22 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.