• Witaj nieznajomy! Logowanie Rejestracja
    Zaloguj się
    Login:
    Hasło:
    Nie pamiętam hasła
     
    × Obserwowane
    • Brak :(
    Avatar użytkownika

Serpens > Organizacja > Akta postaci > Zaakceptowane > Czarodzieje > Keith Croft
Kaixuan "Keith" Croft
Obrazek postaci
Dusza
Personalia rodziców
Julian Croft & Mei Xiong
Aspiracje
Żyć sobie spokojnie i nie martwić się o nic
Amortencja
Zapach ojcowego cygara, babeczki orzechowe
Różdżka
11 cali, giętka, ząb salamandry, leszczyna
Hobby, pasje
Tworzenie maści leczniczych, zgłębianie wiedzy z zakresu ziołolecznictwa
Bogin
Chory ojciec rzucający się na niego w szale
Umysł
Data urodzenia
28.02.1939
Miejsce urodzenia
Singapur
Miejsce zamieszkania
Cardiff
Język ojczysty
angielski
Genetyka
Metamorfomag
Ukończona szkoła
Hogwart, Hufflepuff
Zawód
Pracownik restauracji \"Złota Krewetka\"
Czystość krwi
Półkrwi
Status majątkowy
Zakurzona sakiewka
Ciało
23
175
63
Wiek
Wzrost
Waga
Ciemny brąż
Czarny
Kolor oczu
Kolor włosów
Budowa ciała
Średniego wzrostu chłopak o szczupłej, wyprostowanej sylwetce. Szczupłe ręce i nogi, chociaż widać po nich trochę zarys mięśni od pracy fizycznej.
Znaki szczególne
Kolor włosów i oczu zmienia się prawie codziennie w zależności od humoru. Azjatycka uroda. Kolczyk w lewym uchu, kilka pomniejszych tatuaży na rękach.
Preferowany ubiór
Luźne ubrania. Uwielbia za duże swetry i koszule pod które zakłada koszulki inspirowane modą mugolską. Czasami nosi również golfy.
Zajęty wizerunek
Jackson Wang
Obrazek postaci

1942 - wyjazd z Singapuru

Mei Xiong wywodziła się z ubogiej rodziny półkrwi z klasy robotniczej, pracowała jako pokojówka w domu angielskiego przedsiębiorcy, który na terenie Singapuru prowadził firmę transportową. Była młoda, pracowita i niezwykle urodziwa, jednak mimo wszystko nigdy by nie pomyślała, że może kiedykolwiek zainteresować się obcokrajowcem. Zaczęło się od spojrzeń, niewinnych uśmiechów i krótkich pogawędek podczas jej rutynowego sprzątania w salonie kiedy Julian Croft akurat popijał swoją popołudniową herbatę. Nie spodziewała się, że może odwzajemniać jej fascynacje, bo tak to początkowo odbierała. Kiedy zaczynała u niego pracę nie znała słowa po angielsku, ale z upływem czasu udało jej się opanować język na tyle by skleić kilka prostych zdań. Pan domu na szczęście znał jej język, więc na tym poziomie mogli porozumiewać się bez przeszkód. Niewinne pogawędki z czasem zmieniły się w długie rozmowy i zanim Mei zdążyła się zorientować wyczekiwała kolejnych spotkań, kolejnych rozmów. Julian również na nie czekał, zaczął sprawiać jej prezenty, a nawet z czasem i zabierać na kolacje do lokali, do których nigdy w życiu nie śmiałaby wejść sama, chyba, że jako pracownik. Tworzyli niecodzienną parę, wielu patrzyło na nich krzywo, zarówno Brytyjczyków jak i Chińczyków, jednak z czasem oboje przestali się tym przejmować. Julian obiecywał jej, że kiedy nadejdzie odpowiedni moment ożeni się z nią i zabierze ją do Anglii. Jego firma transportowa przynosiła duże zyski, transport ekskluzywnych dóbr z Singapuru do Anglii był biznesem, który generował duże pieniądze i Croft’a, jak wielu Brytyjczyków, było stać na rzeczy, o których przeciętny mieszkaniec Singapuru mógł tylko pomarzyć. Dlatego też z czasem Mei na prośbę Juliana porzuciła pracę jako pokojówka i zamieszkała z nim. Z czasem para doczekała się syna, małego Kaixuan’a, którego ojciec obdarzył swoim nazwiskiem uznając go w pełni jako swojego. Nie zamierzał się bronić przed ojcostwem, zwłaszcza, że malec z czasem stał się oczkiem w głowie rodziców i oboje byli w stanie przychylić mu nieba. Wydawało się, że wszystko szło w dobrym kierunku. Sytuacja uległa zmianie pod koniec 1941 roku kiedy mugolka armia Japonii zaczynała zbliżać się do Singapuru, a Brytyjczycy nie byli w stanie ich odeprzeć. Najazd na miasto był jedynie kwestią czasu i to właśnie dlatego Julian zdecydował się wyjazd do Anglii. Chociaż wydawało się, że konflikt był stricte militarny, to przewidywał, że kiedy Japończycy wkroczą do Singapuru jego dochodowy biznes bardzo szybko straci kompletnie na wartości co doprowadzi go do bankructwa. Przeniesienie biznesu na tereny Wielkiej Brytanii wydały mu się jedyną bezpieczną opcją w zaistniałej sytuacji. Chciał oczywiście zabrać ze sobą Mei i syna, jednak kobieta, która żyła niezwykle blisko ze swoją rodziną, pomimo związku z obcokrajowcem, nie chciała opuszczać najbliższych, chciała się nimi zaopiekować. Na nic zdały się prośby i błagania, Mei odmówiła wyjazdu, jednak kazała mu zabrać ze sobą syna. Nie miała pojęcia co czekało ją, ale chciała by dziecko było bezpieczne, aby wiodło spokojne i dostojne życie, a wiedziała, że Julian jako jedyny jest mu to w stanie zapewnić. Chociaż Kaixuan miał dopiero niecałe trzy lata i nie miał pojęcia co się dzieje w około niego, długo płakał wołając mamę kiedy opuścili tereny Singapuru. Nie rozumiał czemu tata zabiega go gdzieś daleko, a mama zostaje. Z czasem jednak płacze ustały i chłopiec zaczynał zapominać o matce i życiu, które wiódł z obojgiem rodziców w Singapurze. Croft podejrzewał, że małemu może być początkowo ciężko, był w końcu dzieckiem z nieprawego łoża i zdecydowanie odstawał swoim wyglądem od reszty. Starał się mu jednak mimo wszystko zapewnić wszystko co najlepsze. Przeniesienie biznesu do Londyn okazało się strzałem w dziesiątkę. Za zarobione w Azji pieniądze, Julian kupił posiadłość na przedmieściach stolicy, gdzie zamieszkał z synem. Pozyskane w przeszłości kontakty pozwoliły mu na nowo ruszyć z firmą transportową i z czasem wrócił ona na stare tory, sprawiając, że ojciec z synem mogli prowadzić prawie tak samo dostatnie życie jak to, które zostawili za sobą w Singapurze.

1943 - pierwsze objawy metamorfomagii

Keith, bo tak w Anglii wołano na małego Kaixuan’a nie potrafiąc wypowiedzieć jego chińskiego imienia, pierwszy raz zaskoczył ojca swoimi niecodziennymi umiejętnościami już rok później. Pewnego dnia wkroczył dumnie do salonu ich domu na przedmieściach, śmiejąc się w głos i pokazując mu swoją niebieską czuprynę. Czterolatek był z siebie dumny i chociaż ojciec początkowo był zaskoczony tym widokiem, skończyło się tym, że się roześmiał i pochwalił chłopca. Malec jednak jeszcze kilka razy przyprawił go prawie o zawał przychodząc do niego ze złotymi tęczówkami czy różowymi włosami. Naturalnie chłopiec nie panował nad swoimi metamorfomagicznymi umiejętnościami i robił to wszystko kompletnie nieświadomie, jednak kiedy mu się to przydarzyło miał z tego niesamowitą zabawę. Pan Croft starał się zapewnić synowi jak najlepsze wychowanie, takie jakie sam otrzymał. Pilnował więc aby Keith wiedział jak należy zachowywać się w towarzystwie, aby nie miał problemów przy stole kiedy przyjdzie mu użyć odpowiedniego sztućca, dużo uwagi również poświęcał na nauczenie syna odpowiedniego słownictwa aby ten był w stanie przeprowadzać kulturalne rozmowy. Może nie byli oni rodziną błekitnokrwistą i nie pojawiali się na salonach, to jednak Julien jako szanowany przedsiębiorca miał wielu ważnych znajomych, do których czasami byli zapraszany lub nawet sam organizował niewielkie przyjęcia w swoim domu. Wymagał wtedy od syna aby ten godnie go reprezentował.

1944 - ślub ojca

Ślub ojca był huczny, przybyło wiele gości, jednak mały Keith nie mógł brać udziału w uroczystościach. Nie życzyła sobie tego jego macocha. Chłopiec zobaczył tylko parę młodą na chwilę przed stanięciem na ślubnym kobiercu i wręczył macosze mały bukiecik kwiatów, który przygotował z pomocą opiekunki, po czym wrócił do swojego pokoju. Chociaż nie wiedział dlaczego to kiedy następnego dnia znalazł rzeczony bukiecik w śmieciach zrobiło mu się bardzo przykro. Czerwień na jego włosach pojawiała się systematycznie przez dobry tydzień, co jedynie dodatkowo irytowało macochę. Chociaż jego zachowanie względem wszystkich domowników i członków rodziny było nienaganne z racji otrzymanego wychowania,, Keith nauczył się z czasem omijać kobietę szerokim łukiem, starał nie wchodzić jej w drogę, zwłaszcza kiedy rok po ślubie na świat przyszła jego młodsza siostra. Sześciolatek był zachwycony nowym dzieckiem w rodzinie i chociaż był zdecydowanie za mały aby opiekować się noworodkiem, to z chęcią zaglądał do pokoju siostrzyczki, ale tylko gdy była tam opiekunka lub ojciec. Macocha nigdy nie traktowała go dobrze, wielokrotnie ganiła go za rzeczy, których nie zrobił, wyganiała go z pokoju, ograniczała jego czas, który chciał spędzać z ojcem. Mały nie miał pojęcia z czego to wynika, a kiedy w wieku siedmiu lat podzielił się tym z ojcem ten nie dał mu wiary, jako, że kobieta zachowywała się kompletnie inaczej kiedy byli wszyscy razem. To właśnie wtedy Keith zaczął interesować się swoim pochodzeniem. Widział, że wygląda inaczej niż jego koledzy z podwórka czy członkowie rodziny. Zagadnął o to ojca, a ten pokrótce opowiedział mu, że urodził się w inny kraju, skąd pochodziła jego biologiczna mama. Zapragnął ją poznać, udało mu się nawet koślawo skreślić krótki list i pożyczyć rodzinną sowę by wysłać ją do mamy. Odpowiedź nigdy jednak nie nadeszła.

1950-1957 - czasy szkolne

Hogwart był dla niego nowością. Zamek przerósł jego wszelkie oczekiwania. Przydzielony do Hufflepuff’u dość szybko znalazł grupkę znajomych, z którymi trzymał się na co dzień. Był raczej pozytywną osobą, wesołą przez co ludzie lubili spędzać z nim czas. Nie wyróżniał się jednak na tle innych uczniów pod względem nauki. Był zdecydowanie przeciętnym uczniem, który raczej prześlizgiwał się przez kolejne lata na przyzwoitych ocenach, jako, że raczej nikt od niego nie wymagał aby miał najlepsze oceny na roku. W szkole również zaczął zwracać większą uwagę na swoje umiejętności jako metamorfomaga, chcąc w końcu nauczyć się nad nimi panować. Przeczytał wszystkie dostępne w szkolnej bibliotece książki w tym temacie, a potem na własną rękę starał się zmieniać coś więcej niż tylko kolor i długość włosów czy kolor oczu. Nigdy jednak nie udało mu się nanieść większych zmian na swoje ciało. Był moment kiedy starał się zmienić nawet kształt swoich oczu aby bardziej pasować się do otaczających go ludzi, ale kiedy mu to nie wyszło, finalnie porzucił ten pomysł. Z czasem pogodził się z tym, że na razie jedyne co było mu dane zmienić to włosy i oczy. Może gdyby miał mentora, kogoś kto posiadał takie same umiejętności byłoby mu łatwiej, jednak niestety nie znał nikogo podobnego i musiał sobie radzić sam, co nie koniecznie mu szło. Zawsze jednak kiedy wracał ze szkoły na przerwę wakacyjną do domu nie afiszował się ze swoimi zdolnościami. Wiedział, że macocha tego nie znosiła, a w żadnym wypadku nie chciał jej podpadać. Chociaż nadal nie rozumiał jej niechęci do jego osoby, pogodził się z nią. Pani Croft zachowywała się kompletnie inaczej gdy byli wszyscy razem, a gdy ojciec był daleko. W towarzystwie była kochającą macochą na pokaz, która obdarzała go uśmiechami, proponowała ciasteczko albo dolewkę herbaty, tylko po to by za zamkniętymi drzwiami znów stawać się w stosunku do niego chłodną i nieprzyjemną. Wymagała od niego perfekcji, jednocześnie wyraźnie mu mówiąc, że nigdy jej nie osiągnie. Strofowała go za każdym razem gdy zgarbił się przy stole, gdy przez nieuwagę użył nieodpowiedniego sztućca, gdy wypowiedział się w sposób jaki jej się nie podobał lub gdy nawet się nie odezwał. Było to wszystko bardzo ciężkie. Za to relacje z młodszą siostrą były kompletnie inne. Dziewczynka lgnęła do brata ku niezadowoleniu matki. Rzadko niestety mogli być razem więc Keith korzystał z tych chwil, które były im dane gdy znajdowali się w towarzystwie obcych lub ojca. Nie ukrywał jednak, że powrót do szkoły był dla niego poniekąd wytchnieniem od domowej atmosfery i zawsze chętnie wracał w mury zamku, do znajomych i tego, że tam nie musiał niczego, ani nikogo udawać.

1957-1959 - pobyt w Cardiff

Szkołę ukończył z przyzwoitymi, ale nie wybitnymi ocenami. Nie wyróżniał się jako sportowiec, nie był członkiem klubu pojedynków, sporo uwagi jednak poświęcał zielarstwu i eliksirom. Wśród roślin zawsze czuł się dobrze, pozwalały mu się one wyciszyć, więc kiedy bywały momenty, że potrzebował chwili dla siebie to właśnie w szklarni szukał wytchnienia, to właśnie wśród nich miał swój azyl. To właśnie z tego przedmiotu miał zawsze najwyższe oceny, chociaż nadal nie były one wybitne. Poświęcał też czas na zgłębianie tajemnic eliksirów i chociaż początkowo wydawały mu się one niezwykle skomplikowane, to im więcej czytał, im częściej dorzucał do nich swoją wiedzę z zakresu zielarstwa szło mu to o wiele lepiej. Miał sporo satysfakcji kiedy udało mu się przygotować na lekcjach jakiś bardziej skomplikowany eliksir. Mimo wszystko jednak nie planował zostać ani alchemikiem ani zielarzem. W zasadzie to w ogóle nie miał na siebie pomysłu, nie miał pojęcia co mógłby robić w życiu. Ciążyło mu to bardzo, zwłaszcza, że po skończeniu szkoły wrócił do domu, gdzie znów musiał się codziennie mierzyć z nieprzychylnymi spojrzeniami macochy. To był jeden z głównych powodów przez które zwrócił się o pomoc do ojca. Rzadko to robił, nie chcąc mu zawracać głowy swoimi problemami, wiedząc, że ten i tak ma na głowie całą firmę i wymagającą żonę. Tym razem jednak był już na tyle zrezygnowany i zrozpaczony, że zwrócił się do ojca. Pan Croft nie wiedział w tym najmniejszego problemu i chcąc dla syna jak najlepiej, dał mu pomniejsze stanowisko w swojej firmie, ale w oddziale w Cardiff.
Siedemnastoletni Keith przeniósł się do Walii z chęcią. Dostał mały pokoik w części biurowej firmowego hangaru i wziął się do pracy z ochotą. Z dala od macochy i tego całego toksycznego środowiska czuł jakby nauczył się na nowo oddychać. Jego obowiązki nie były wielkie, miał pomagać przy rozładunku i załadunku statków, pilnować hangaru w nocy na zmianę z innym stróżem. Dzięki nawiązaniu znajomości z załogami statków udało mu się posiąść podstawową wiedzę na temat kartografii i nawigacji, jednak szybko się przekonał, że życie żeglarza nie jest dla niego kiedy podczas swojego pierwszego w życiu rejsu całą trasę spędził pod pokładem wymiotując. Choroba morska przekreśliła jego karierę na morzu. Postanowił więc trzymać się lądu, co nie zmieniało faktu, że nadal lubił przebywać wśród ludzi morza, którzy zawsze uraczyli go jakimiś ciekawymi historiami czy podzielili się wiedzą, którą im był starszy tym przyswajał coraz lepiej i chętniej. Obserwował swoich współpracowników, przysłuchiwał się im rozmową na temat handlu, a czasami wieczorami przeglądał firmowe dokumenty powoli ucząc się praktyk handlowych i strategii firmy, przez co z czasem coraz lepiej operował na terenie portu.
Jednak najwięcej wyniósł ze swoich spacerów po Cardiff w wolne dni. To właśnie podczas jednego z takich spacerów trafił na niewielką grupkę dzieci, które do złudzenia przypominały mu siebie z dzieciństwa. Nie zastanawiał się długo kiedy dzieci na jego widok chyba się lekko przestraszyły i zaczęły uciekać, ruszył za nimi, nie po to by je jeszcze bardziej przestraszyć, był po prostu ciekaw. Trafił za nimi do starej kamienicy w okolicach portu, w której mieszkało kilka rodzin pochodzenia chińskiego. Zafascynowany swoim odkryciem na moment zapomniał o zasadach dobrego wychowania i podszedł do pierwszej napotkanej dorosłej osoby aby zadać kilka pytań odnośnie tutejszej społeczności. Dowiedział się, że nie było ich wielu, raptem kilka rodzin, ale radzili sobie całkiem nieźle. Niektórzy nawet mieli własne, małe biznesy, które pozwalały im na prowadzenie przyzwoitego żywota na brytyjskiej ziemi. Dowiedziawszy się, że chłopak nie zna swoich korzeni, że stracił kontakt z matką po tym jak wyjechał z Singapuru z ojcem, przyjęli go z otwartymi rękami, chociaż domyślał się, że pewnie na samym początku mimo wszystko mieli do niego rezerwę jako, że był mimo wszystko obcy. Jednak im więcej czasu spędzał wśród społeczności azjatyckiej Cardiff tym czuł się coraz bardziej na miejscu. Z czasem spędzał tam każdą wolną chwilę, ucząc się o swoim dziedzictwie, poznając kulturę i chłonąc ją całym sobą. Z każdą wizytą dowiadywał się nowych rzeczy, poznał kuchnie, która niesamowicie mu zasmakowała, jedna ze starych kobiet widząc jego zainteresowanie roślinami, które hodowała przy swojej małej aptece, podarowała mu nawet mały poradnik tworzenia maści leczniczych, a kiedy przyszedł po więcej przedstawiła mu podstawową wiedzę magii leczniczej, która potem nie raz przydała mu się podczas pomniejszych wypadków przy pracy w porcie. Z czasem również zapragnął się nauczyć języka, którym posługiwała się jego matka. Okazało się to być jednym z największych wyzwań w jego życiu, ale postanowił mu podołać. Zdecydowanie łatwiej było uczyć się mając kogoś kto mówił w tym języku i chociaż szło mu to powoli, zaczął z czasem sklejać pełne zdania, chociaż jeszcze nie do końca był w stanie przeprowadzić pełnowartościowej rozmowy. Im dłużej przebywał z tymi ludźmi, tym bardziej zacieśniał z nimi więzi, zaczęli go traktować jak swojego, a on czuł, że w końcu odnalazł swoje miejsce na ziemi.

1960 - choroba i śmierć ojca

Wieści o chorobie ojca spadły na niego jak grom z jasnego nieba. Poinformował go o tym jeden ze współpracowników ojca, samemu będąc jednocześnie zaskoczonym, że macocha nie przekazała mu tych informacji. Julian Croft zachorował na Psidwaczy Szał i aktualnie przebywał w odosobnieniu jako, że choroba była już wysoce zaawansowana. Od znajomej aptekarki Keith dowiedział się, że przy odpowiednio szybkim zdiagnozowaniu i wprowadzeniu leków można było wyzdrowieć, dlatego niezwłocznie udał się do domu aby przekonać się na własne oczy w jakim stanie jest jego ojciec. W Londynie jednak trafił na ścianę w postaci macochy. O mało co nie wpuściłaby go nawet do domu, ale na szczęście otworzyła mu gosposia. Nie pozwolono mu jednak zobaczyć się z ojcem. Macocha tłumaczyła, że w tym stadium choroby nie można mieć z nim kontaktu, a pytania dlaczego nikt nie zareagował wcześniej, dlaczego nikt go nie leczył, zbywała milczeniem. Nie podobało mu się to ani trochę, dlatego korzystając pewnej nocy z okazji zakradł się do gabinetu ojca i znalazł tam niewykupione recepty, a kiedy skonfrontował się z macochą machając jej nimi przed twarzą zaczęła na niego krzyczeć, zarzucać mu nieobecność w domu, tłumacząc, że przez chorobę ojca ona ma wszystko na głowie, że nie ma pieniędzy na leki. Keith nie wierzył w ani jedno jej słowo. Niestety nie miał żadnych dowodów na to, że macocha umyślnie nie wykupywała leków dla męża, więc nie pozostało mu nic innego jak tylko wściekłość i frustracja. Podczas swojego pobytu w domu każdą wolną chwilę spędzał pod drzwiami pokoju, w którym został zamknięty jego ojciec. Mówił do niego, opowiadał czego nauczył się w Cardiff, chociaż nie był pewny czy ojciec cokolwiek rozumie. Niejednokrotnie chory rzucał się na drzwi, słyszał jego krzyki, wiedział, że cierpi. Aż któregoś dnia krzyki i szamotanina wewnątrz ustała, zapadła cisza. Julian Croft przegrał walkę z chorobą.

1960 - powrót do Cardiff

Bez ojca nie było dla niego miejsca w Londynie ani w rodzinnej firmie. Wiedział, że macocha zagarnie wszystko dla siebie, a dla niego nie zostaną nawet okruchy. Dlatego też zaraz po pogrzebie ojca, zapakował do kufra to co zostało z jego życia w Londynie i opuścił dom, w którym się wychował, i z którym miał zarówno dobre jak i złe wspomnienia. Wylądował na ulicy i o ile przez jakiś czas był w stanie sobie jakoś poradzić, wynająć jakąś klitkę w porcie za zaoszczędzone pieniądze, tak z czasem źródełko wyschło. Nie stać go było na jedzenie, nie wspominając o ciepłym noclegu, co zmusiło go do posunięcia się niejednokrotnie do kradzieży. Nie był w tym wprawiony, więc spędził kilka nocy na dołku kiedy został przyłapany na kradzieży, a nawet czasami dał się samemu złapać by chociaż jedną noc spędzić w ciepłej celi, nie ważne, że na ziemi, ważne, że we względnym cieple. Z czasem jego zdolności w tym zakresie się poprawiły i już rzadko kiedy pozwalał sobie na przyłapanie podczas kradzieży kieszonkowej. Błąkał się tak jakiś czas, aż w końcu znów postawił nogę w Cardiff. Mimo wszystko go tam ciągnęło, to właśnie tam poczuł się chciany, poczuł się na miejscu. Na progu znajomej aptekarki, pani Lian, pojawił się późnym wieczorem, jednak kobiecina nie miała nic przeciwko. Od razu zaprosiła go do siebie i kiedy wysłuchała jego historii postanowiła mu pomóc. To dzięki jej znajomościom udało mu się zdobyć pracę w jednej z restauracji, w której w przeszłości niejednokrotnie jadał. Właściciel w zamian za pracę zapewnił mu mały pokój na poddaszu restauracji, wyżywienie i na początek niewielkie wynagrodzenie. Do jego obowiązków miało należeć dbanie o czystość w lokalu, zarówno na sali jak i na zapleczu, przyjmowanie dostaw oraz segregowanie wszystkiego w magazynie. Z upływem czasu zaczęto go dopuszczać do kuchni, gdzie kucharz pokazywał mu jak przyrządzać niektóre dania serwowane w restauracji. Nauka gotowania szła mu opornie, zwłaszcza, że kucharz odmówił rozmawiania z nim po angielsku, co zmuszało go do intensywniejszej nauki Mandaryńskiego, który dzięki kucharzowi opanował zdecydowanie szybciej niż wcześniej się tego spodziewał. Keith nie narzekał, wręcz przeciwnie, był niesamowicie wdzięczny tym wszystkim ludziom, którzy przyjęli go w swoje progi i pomogli stanąć na nogi. Nie tylko odzyskał dzięki temu spokój ducha i uporał się z żałobą po ojcu. Znalazł swoje miejsce na ziemi i nie miał najmniejszego zamiaru go opuszczać. Było mu tu dobrze. Stał się częścią społeczności, w którą wsiąkł całkowicie.

1961 - wstąpienie w szeregi Akolitów

Udało mu się również odnowić kilka starych znajomości, które nawiązał podczas swojej pierwszej wizyty w Cardiff. To właśnie podczas jednej z rozmów ze starym marynarzem, który kiedyś pracował dla firmy jego ojca, dowiedział się o Gerellcie Grindelwaldzie. Mężczyzna przyciszonym głosem opowiedział mu o tym potężnym czarodzieju, przedstawił mu jego wizje świata, gdzie mugole mieliby byś podporządkowani czarodziejom, a ci mogliby wyjść z ukrycia. Keith długo rozmyślał o tym czego się dowiedział. Może nie nienawidził mugoli, byli mu raczej obojętni, ale to właśnie przez nich opuścił wraz z ojcem Singapur ponad dwadzieścia lat wcześniej i to przez nich, najprawdopodobniej nigdy nie pozna matki. Gdyby wtedy sprawy potoczyły się inaczej, gdyby mugole nie rozpoczęli tej swojej przeklętej wojny, może teraz miałby obojga rodziców, może jego życie potoczyłoby się kompletnie inaczej. Wiedział, że było to tylko gdybanie, ale jeśli byłby w stanie jakkolwiek sprawić aby innych takie coś nigdy nie spotka, to chciał chociaż spróbować. Wrócił do marynarza po więcej informacji, jednocześnie odkrywając, że nie tylko on po cichu nadal wspiera poczynania Grindelwalda. Croft chciał wiedzieć jak najwięcej, chciał się przyczynić do wprowadzenia tych idei w życie. Może nie miał niesamowitych umiejętności magicznych, ale wiedział, że z całą pewnością znajdzie coś w czym mógłby się wykazać, pomóc, wprowadzić te idee w życie.
0
Pozostało PP
mixed
91
Pozostało PM
9
8
0
OPCM
Uroki
Czarna magia
5
7
6
Transmutacja
Magia lecznicza
Eliksiry
10
8
8
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Ścieżka I — Magiczne mikstury
Teoria alchemiczna
Eliksiry i maści
Ścieżka II — Magiczne rośliny
Zielarstwo
Ziołolecznictwo
Uprawa magicznych roślin
Ścieżka VII — Magia uzdrawiania
Pierwsza pomoc
Ścieżka VIII — Historia i kultura magiczna
Znajomość obyczajów i etykiety
Ścieżka XI — Ekonomia i handel
Znajomość prawa handlowego i nielegalnych praktyk
Ścieżka XII — Przestępczość
Zręczne ręce i kradzież kieszonkowa
Ścieżka XVI — Społeczeństwo i wpływy
urok osobisty
Ścieżka XVIII — Sport
taniec nowoczesny
latanie na miotle
pływanie
Ścieżka XIX — Technika i rzemiosło
gotowanie
Ścieżka XX — Poliglotyzm
język mandaryński

drzewko

Odpowiedz
Odpowiedz
#1
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-06-2025, 13:56

Witamy na forum Serpens!

Mistrz Gry utworzył dla Ciebie osobisty dział, w którym została umieszczona Twoja skrytka bankowa. Udaj się do niego i opublikuj temat z sowią pocztą oraz umieść tam swój prywatny kuferek. Na start otrzymujesz też od nas skromny prezent – znajdziesz go w swoim ekwipunku.

Możesz już rozpocząć zabawę na forum! Zachęcamy, abyś sprawdził, co Ci się przyśniło, rozeznał się w aktualnych wydarzeniach oraz spytał, kto zaczyna.

Odtąd Twoje słowa, decyzje i sojusze mają znaczenie. Uważaj, komu zaufasz — wężowe języki są zdradliwe. Dobrej zabawy!

Karta zaakceptowana przez: Igor Karkaroff

    Odpowiedz
Odpowiedz
Odpowiedz
#2
Mistrz Gry
Konta Specjalne
Co ma być to będzie, a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
Wiek
999
Zawód
Mistrz Gry
Genetyka
Czystość krwi
czarodziej
mugol
Sakiewka
Stan cywilny
bezdenna
wdowiec
Uroki
Czarna Magia
OPCM
Transmutacja
Magia Lecznicza
Eliksiry
Siła
Wyt.
Szybkość
Brak karty postaci
10-07-2025, 09:10

Keith Croft

Ekwipunek

pozostałe przedmioty spoza automatycznego ekwipunku

darmowa sowa pocztowa

Historia rozwoju

[08.10.2025] zatwierdzenie karty postaci, +1 magia lecznicza
[11.10.2025] zdobycie trofeum: Pierwszy dzień w Hogwarcie, +20 XP
[14.10.2025] Opowiadanie zarobkowe: +1PM
    Odpowiedz
Starszy wątek | Nowszy wątek


Skocz do:

Aktualny czas: 11-17-2025, 16:04 Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2025 MyBB Group.